Für unsere polnischen Freunde der Artikel des frisch geschassten Tomasz Lis aus der aktuellen Ausgabe der polnischen NEWSWEEK in voller Länge (ohne Paywall 😎 )

Sformułowania, których używają PiS-owscy propagandyści, to jeden wielki plagiat z wystąpień Goebbelsa, Gomułki i Moczara.
USTAWY I USTA
Mamy do czynienia z wielkim gwałtem na Polsce, demokracji i na państwie prawa. Ale również, i absolutnie nie można tego bagatelizować, z brutalnym gwałtem na polszczyźnie.
Nasz Neron, przebierając rączkami, siedzi w pierwszym sejmowym rzędzie i z rozkosznym uśmieszkiem patrzy, jak krok po kroku jego żołnierze demolują najlepsze państwo, jakie Polacy kiedykolwiek mieli. Żołnierze mówią z sejmowej trybuny niby do posłów i do widzów, ale to tak przy okazji. Prawdziwy adresat tego popisu arogancji, buty i prostactwa jest jeden. Neron. To dla niego ten show, to jemu żołnierze zapewniają rozrywkę.
Polszczyzna żołnierzy, właściwa im poetyka to wykwit językowego szalbierstwa. Dialektyka oprawców, żadnej dystynkcji w rozumowaniu, łańcuchy tautologii, parę pojęć jak cepy, jak pisał poeta. Pisał o oprawcach z epoki, która – wydawało się – minęła. Ale właśnie wraca. Wraca stara epoka, stara retoryka, wracają stare propagandowe chwyty.
Gwałt na polszczyźnie polega na pozbawianiu słów sensu i na całkowitym odwróceniu znaczeń. Polska, która przy wszystkich swych niedomaganiach i wadach kwitła, okazała się być w ruinie. Należało ją odbudować. „Odbudowa państwa” okazuje się jego demolką. „Umacnianie demokracji” polega na demontowaniu Trybunału Konstytucyjnego, bez którego demokracja jest atrapą. „Naprawa Trybunału” oznacza paraliżowanie go. „Upublicznienie mediów” to podporządkowanie ich władzy. „Zapewnienie im pluralistycznego charakteru” to zamienienie ich w propagandowe narzędzie. „Oddanie głosu obywatelom” to forsowanie ustawowych rozwiązań, które pozwolą władzy inwigilować obywateli.
„Profesjonalizacja służby cywilnej” to kasowanie niegrzecznych (choćby potencjalnie) urzędników. „Szerokie konsultacje społeczne” to przepychanie ustaw kolanem, czemu towarzyszy obcesowe ignorowanie głosów sprzeciwu czy choćby wątpliwości. Zapowiadana przez kandydata i prezydenta Dudę „odbudowa wspólnoty” to dzielenie Polaków na niespotykaną do tej pory skalę. „Dobra zmiana” to zmiana katastrofalna. Zapowiedź pana Kaczyńskiego, że nie będzie żadnej zemsty, oznacza po prostu, że będzie (już jest) zemsta na wielką skalę. Deklaracja pani Szydło, że „w tej teczce mamy gotowe projekty ustaw”, oznacza, że żaden projekt nie jest gotowy.
Gdy słowa tracą sens, następuje koronacja kłamstwa. Wydawało się, że największym kłamstwem nowoczesnej Europy i współczesnej Polski było to przedwyborcze, zafundowane nam przez pana Dudę i PiS. Mieliśmy jednak do czynienia z czymś więcej niż jedynie z cyniczną i kłamliwą kampanią służącą przejęciu władzy Nastąpiła intronizacja kłamstwa jako metody komunikowania się przez władzę ze społeczeństwem. Dokładniej – wysyłania przez władzę komunikatów do społeczeństwa, bo o żadnej komunikacji i dialogu nie może być mowy. Władzy PiS przyświeca więc credo, które, parafrazując hasło TVN24, powinno brzmieć: „Same kłamstwa całą dobę”.
Analiza języka prezesa i jego żołnierzy zasługuje na poważną pracę badawczą. Prosi się też o analogie. Bywają ryzykowne, ale z dnia na dzień nawet te najbardziej radykalne znajdują kolejne uzasadnienia. Warto dziś poczytać słynną książkę Victora Klemperera „LTI – Lingua Tertii Imperia – język Trzeciej Rzeszy”. Warto sięgnąć do książek Michała Głowińskiego czy Piotra Osęki o propagandzie Marca ’68 i propagandzie stanu wojennego. Tam opisane są wzorce, które podświadomie odtwarzają politycy PiS. Gdy dziś słucha się pana Kaczyńskiego i jego ludzi, gdy słucha się wystąpień prokuratora Piotrowicza, widać kalki z przeszłości, „Zdrajcy”, „złodzieje”, „ludzie zaprzedani”, „pod parawanem walki o Trybunał Konstytucyjny”, „protestujący przeciw nowej władzy zmanipulowani przez wrogą propagandę”, „ośrodki zagraniczne inspirowane przez wrogie nam siły w kraju” – toż to jeden wielki plagiat z wystąpień Goebbelsa, Gomułki i Moczara, z których ochoczo czerpią też PiS-owscy propagandyści, tak zwani niepokorni, dziś zdecydowanie wobec władzy pokorni. A za chwilę ten język na okrągło będą nam serwowały szczęśliwie odzyskane „narodowe media”.
Gwałt na języku nie jest nieistotną formą skrywającą boleśnie brutalną treść. Zamach na polszczyznę jest fragmentem treści, jednym z najważniejszych elementów dramatycznej zmiany, z którą mamy dziś w Polsce do czynienia. W swych skutkach może być nawet groźniejszy niż demolka instytucji państwa prawa i karczowanie tysięcy ludzi wycinanych przez PiS jako nieswoich. Barbarzyńskie prawo kiedyś uda się zmienić. Choć rany pozostaną, część krzywd uda się ludziom wynagrodzić. Gwałt na języku naznaczy go na długie lata. Możliwe, że na dziesięciolecia, skoro skutki gwałtu na języku dokonanego przez komunistów są wciąż widoczne, gdy tylko usta otwierają prawdziwi postkomuniści – bolszewicy z partii PiS.
Tomasz Lis